Poezja
Krzysztofa Stanisława Wernera
Krzysztofa Stanisława Wernera
"Moja poezja to przede wszystkim zobrazowanie za pomocą słów mych snów, marzeń i wizji. Zazwyczaj piszę wiersze stroficzne, sylabiczne i białe z domieszką oufrelizmu ;) " - KStW
Time goes by
Krzysztof St. Werner
2023
Wednesday night,
Thinking under the golden birch.
Life mistakes
Vanish with the shadow of leaves.
Forest paths
lead to the relief of the soul.
Illusions
Glowing among the stone circle.
Time goes by, Lord.
Thursday night,
Thinking under the silver larch.
Life mistakes
Vanish with the shadow of leaves.
Forest paths
lead to the relief of the soul.
Mirages
bowing among yellowish ferns.
Time goes by, Lord.
Hope is a river
Krzysztof St. Werner
2023
Hope is a river.
Stream tearing its banks.
Cope with life in grope.
Crawling inside a shell.
Every day, every night! Depression…
Everywhere, every time! Obsession…
Mope is a silver.
Scream tearing its ranks.
Cope with strife in grope.
Crawling inside a hell.
Every day, every night! Depression…
Everywhere, every time! Regression…
Samotny żołnierz
Krzysztof St. Werner
2022
Samotny żołnierz czuwa patrząc na wieczorną łunę,
Z dumą, w spojrzeniu czujnym,
W pomruku wielkiego stepu,
Niechybnie czuwa jak i czeka,
Na niepokojący chłód wschodu.
Bez żalu utraconej młodości,
Z wiarą w piękno przyszłości,
We wspomnieniach ludzi mu bliskich,
Wierzy w swój strach burzący zło,
Rychłe zwycięstwo, piękne męstwo!
Nieziemskie pejzaże w mroku,
Mieniące się wspomnienia dziejów,
Pragnienie uporczywej wolności!
Och, patrz na ten blask tam na przodzie!
Już nadchodzi ten los na wschodzie…
Senną myślą o Lublinie
Krzysztof St. Werner
2020
Nad Lublinem zaświeciło słońce.
Promienie nasyciły barwami,
zdobne renesansowe attyki.
Z gzymsu chłód ustępował ciepłocie.
Pobrzask beżu Trynitarskiej Wieży,
okrył miedziane -dachy kamieniczek.
W ciemnych filarach śpią jaskółki.
Przebudzone żwawym długim lotem
mijają zdobione polichromie.
Wysoko tam bliżej nieba, Lublin!
Zamkowym placem, litewskim traktem,
Słoneczny brzask, senną otwiera iluzję.
Przemierzać trajtkiem, w duchu ciszy.
Myślami zawsze, promykiem słońca,
wracać sercem na nadbystrzycki trakt.
Marzenie i bliskość z powrotu.
Do traktu renesansowych kamienic,
ze znajomym blaszanym kogucikiem.
„Pójdziemy razem do Czarciej Łapy?"
(…)
Miraż surrealistyczny pięknej dziewczyny
Krzysztof St. Werner
2020
Ten sam przysłowiowy mężczyzna,
śnił o nadzwyczajnej dziewczynie.
Miała błyszczący ponętny wzrok,
przekraczający mury wyobraźni.
Oczy emanowały wzniosłością,
królewską dalekowzrocznością.
Wielobarwne i lśniące włosy,
mieniły się w kalejdoskopie.
Oplatały szaleńczo wszechświaty,
bogatą ukwieconą śmiałością.
Posiadała złożoną duszę,
gdzie wszelkie pytania budziły,
jasne i oczywiste odpowiedzi.
Ten sam przysłowiowy mężczyzna,
pogrążony w dal bliskości,
pamięta ją, a ona i jego.
Mirażowa rusałka
Krzysztof St. Werner
2018
Wieczór smogiem zasnuta droga,
ścieżką wędrującą w stronę światła.
Z każdego czynu rozjaśniająca ciemność,
a z blaskiem mara, bławatkowa brunetka.
Uczucie nieba wśród wyśrubowanych marzeń!
W spojrzeniu na dym, za wielkimi jeziorami.
Ona, w kalejdoskopowym gronie koloru.
Jej cud piękno aksamitne kobiece ciało.
Poczucie ideału bliskości i magii spotkania.
Za daleko, za blisko, za wcześnie, za późno.
Och, koszmarny jest los zbyt niezdecydowanych…
w mozaikowej marze, nieuchwytna rusałka,
a w cudownym smogowym wieczorze,
piękne i złudne, mirażowe noce...
Widnokrąg doliny mary
Krzysztof St. Werner
2018
Spoglądam na twarze, których nie ma.
Wskazują mi demona ciemności,
Skrytego w wielkich kamienicach,
W ruinach rynku, piaszczystej nędzy,
Szerokim polem wielka potęga.
Oglądam tory, opuszczony piach dworzec.
Ze wzgórza w dolinę wagonów,
w przepaść pięknego horyzontu,
powiewem rdzy, metalicznej woni,
w przestrzeni zadumy, uwielbienia.
Demon przenika przez moje ciało.
Burzy powłokę fali otoczenia,
unosi duszę, poskramia nadzieję,
wzbudza ukojny strach, monotonny chłód,
w stromą przepaścią w uniesieniu krzyk.
W seledynowej krasie, dal ochra.
Demoniczne puste twarze upadają,
pogrążają się w odmęcie miejsc,
do których przez cały czas przybywam.
Piękno tego widnokręgu umila!
Utopia, utopia, utopia, utopia, sen, sen…
Monumentalność góry
Krzysztof St. Werner
2018
Spostrzegam góry,
władcze i wzniosłe,
wapiennych głazów,
ogrom skalnych szczytów,
po niebiosa kres!
Miłują mą duszę,
w nastrojowym,
uniesieniu żaru,
cudu uległości,
guru opętańca.
Piękne pagody,
otaczają rynek,
szare arkady,
zdobią kotlinę,
zło za rogiem śpi.
Pędzą żołnierze,
gnają w amoku,
morderczą czarcią,
żądzą destrukcji,
wierni, oddani.
Góry kontrastów,
sprzeczna natura,
miłość śmiałości,
złą duszę uwielbiam,
dobrem przyciągam.
Unieście mnie..., potęgo!
Wiosennym drzewom białych kwiat
Krzysztof St. Werner
2018
Spacerujemy wiosenną drogą,
drzewom białych kwiat.
Oddajmy się tej nastrojowości,
drzewom białych kwiat.
W aurze słodkawego zapachu,
drzewom białych kwiat.
W pogodzie cichego wieczoru,
drzewom białych kwiat.
Zbyt krótki czas doświadczyć tej mocy,
drzewom białych kwiat.
Poranek zgładzi tenor wieczoru,
drzewom białych kwiat.
Wiosenna moja chwilo wróć jeszcze!
Nowela o Panu Dziesięciogrosiku
Krzysztof St. Werner
2017
Był sobie w pewnym mieście dystyngowany Pan Dziesięciogrosik…
postawny, niczego sobie starszy Pan, który miał dziwny zwyczaj…
zostawiał dziesięciogroszówki w spodniach miejscowych praczek i rzemieślników…
Dziwiło to niemal każdego, bo „jak tak można komuś wsadzać coś do czyjś spodni!?"
Afery większej nie było, bo starszy Pan był niczego sobie i nikomu nie zagrażał…
Brakowało jednak tego co by nawtykał Panu starszemu, by takiego czynu nie praktykował…
Mijały dni, miesiące i lata, aż każdy cierpliwość stracił, bo w spodniach zrobiły się prześwity…
Postanowili zlinczować staruszka siekierą i motyką, lecz gdy u progu jego domu byli, wisiała kartka
i stali jak wryci…
Pan zacny i elegancki zasnął i wykitował jak taki sobie nijaki….
Teraz zrozumieli, że dziesięciogroszówek nie będzie i dodatkowy „pjenióndz” pójdzie za borami…
dlatego wszyscy posmutnieli a za tydzień padli i umarli gdy inkasent przyszedł do nijakiej pralni…
Dlatego w sumie, dla mnie pisanego to dziwota, ale prawda jest taka….
jakby Pan dziesięciogrosik nie grosik a dychę dawał to by nikt go palcami nie wygrażał ….
lecz to z drugiej strony on pomarł wcześnie, choć starość już go dopadła, więc reakcja ludzi głupia była, a darmowe pieniądze, no cóż…
jak dostają to biada, a jak ni ma to od razu do diabła.
Nowelka o pięknej Pani i małej śwince
Krzysztof St. Werner
2017
Była sobie piękna Pani i mała świnka,
Na promenadzie dama kozakami terkotała,
a tuż za nią mała świnka chrumkała.
Pani błyszczała, świnka kwiczała.
Było sobie ogromne morze i ludzi tłum,
Futrem drogim Pani pozuje zalotnie,
a tuż obok niej mała świnka charchocze.
Pani błyszczała, świnka kwiczała.
Była sobie fala ludzi i świetliste niebo,
Ach jaka piękna ta mała świnka,
rzekła społeczność bulwaru wielce zauroczona,
Pani kwiczała, świnka błyszczała.
Przejście na stronę przeciwieństwa
Krzysztof St. Werner
2017
Wśród nocnych wzgórz płynąc do twych wrót,
W bieli i czerni, lśniący mroczną skarpą chłód,
Zielonych płuc, gnijący tchórz u szczytu gór.
Chór:
Widzimy miejsce tylko dla siebie, ślepi dla innych.
W każdy chłodny poranek, wydoroślając ze zdrad,
Liliowym kwiatem opadając na każdy trumny grób,
Obrzydzenie wspólne łącząc ze szumnym świństwem.
Chór:
Rozumiemy tylko swoje miejsca, ignorując miejsca innych.
W trudzie nocy, w blasku słonecznego księżyca,
Z doświadczenia z każdego przypływu i odpływu mórz,
Złotym pirytem przykryta abstrakcyjna pieśń.
Chór:
Słyszymy tylko swoje myśli, głusi na myśli innych.
W końcu dawno pożegnany świecą przyjaciel,
Odpłynie w dal, w porzuceniu sinej zgnilizny,
do nowych wrót mrocznym chłodem wzgórz.
Chór:
Hołubienie i porzucenie…
widomego, rozumianego i słyszalnego…
ślepego, zignorowanego i głuchawego…
… czasu…
Sneaky Woman
Krzysztof St. Werner
2017
Sneaky woman, in a madness...
Nevertheless, in an endless...
Curvy man, in a groovy....
Love inside, in a movie.
Outside, run side,
Out love, move on!